piątek, 22 czerwca 2012

Rozdział 2


Harry siedział w swoim pokoju i wpatrywał się w kartkę A4 zapisaną po brzegi. Jedyne słowo, które cisnęło mu się na usta, to: WOW! Nie mógł uwierzyć, że jadą w światową trasę. Spędzi z resztą chłopaków całe pięć miesięcy, zwiedzając liczne kraje, spędzając czas z fanami, no i oczywiście koncertując.
Pamiętał, jakby to było wczoraj, jak zmagali się z konkurencją w x-Factorze. Jak bardzo cieszyło ich to, że zaszli tak daleko i jak spotkało ich rozczarowanie, gdy dowiedzieli się, że zajęli trzecie miejsce.
Uśmiechnął się pod nosem.
Pomimo, że program zakończył się rzekomym niepowodzeniem zespołu, bardzo ciepło wspominał czasy x-Factora.
Trasę zaczynali za tydzień, jednak już dzisiaj mieli przelecieć samolotem do pierwszego z państw, a mianowicie Hiszpanii, w której jeszcze nigdy nie byli.
Loczek zaczął pakowanie już z samego rana, bojąc się, że o czymś zapomni. I nie mylił się. Co chwilę dokładał do walizki coś nowego. Tak zwane „niezbędne rzeczy”.
Gdy tylko przypomniał sobie, że po raz kolejny o czymś zapomniał, odłożył kartkę, pospiesznie ruszając do garderoby.
Zdjął z półki niedawno zakupione białe Conversy i schował je do torby.
Rozejrzał się po pomieszczeniu.
 Był prawie pewny, że teraz to już wszystko.
 Po chwili usłyszał ciche pukanie do drzwi.
 -Proszę. – mruknął.
Do pokoju weszła matka szatyna. Usiadła na jego łóżku i zaczęła przyglądać się Harremu, dopinającemu torbę.
  -Co robisz? – zapytała.
  -A co nie widzisz? – warknął.
 Nie lubił takich bezsensownych pytań.
 Anne uniosła jedną brew.
  -A może tak grzeczniej?
Loczek przewrócił teatralnie oczami, jednak już po chwili uśmiechnął się sztucznie.
  -Pakuję się. – powiedział uprzejmie. – Zadowolona? – ponownie zmienił ton na złośliwy.
Anne posmutniała.
Codziennie zaczynając rozmowę z synem, łudziła się, że może teraz będzie inaczej, że chłopak w końcu się zmieni. Najbardziej na świecie pragnęła, by kiedyś Harry tak po prostu do niej przyszedł i przytulił. Nie musiałby przepraszać, ona wiedziałaby o co chodzi.
 Styles spojrzał na matkę. Nie wiedział, po co tu jeszcze siedzi. Chyba wyraźnie dał jej do zrozumienia, że nie chce, by dotrzymywała mu towarzystwa.
  -Wiesz, nie chcę nic sugerować… ale mogłabyś już iść. Chce się do końca spakować. – skłamał.
  -Nie musisz się pakować. – powiedziała Anne.
 Loczek spojrzał na nią zdezorientowany.
  -Jak to nie? – zapytał, zapominając na chwilę o wrednym tonie.
  -Tak, że nigdzie nie jedziesz. – odparła kobieta.
Chłopak spojrzał na nią jak na wariatkę.
  -Ta, bo już cię posłucham. – warknął.
  -Nie masz chyba innego wyjścia. – powiedziała spokojnie Anne. – Zostajesz w domu na całe lato. Będziesz spędzał czas z Ivy, bratanicą Johna. – wytłumaczyła. – Może ona chodź trochę cię zmieni. – dodała już trochę ciszej.
  -Wcale nie chcę się zmieniać! – wybuchnął Harry. – W ogóle co to za dziewczyna?! I według ciebie mam spędzać z nią czas?! Czy ty wiesz kim ja jestem! - Szatyn przelewał całą swoją złość w słowa, które wypowiadał. Jednak widział, że Anne jest nieugięta. Musiał spróbować od innej strony. – A co z One Direction? Przecież mamy trasę!
  -Oni mają. – poprawiła kobieta.
Szatyn uniósł jedną brew, czekając na dalsze wyjaśnienia.
  -Nie chcę rujnować kariery całemu zespołowi, więc oni pojadą, a ty, o ile w ogóle, dołączysz do nich po wakacjach. – powiedziała spokojnie.
  -Aha, czyli z rujnowaniem mojej kariery nie masz oporu.– prychnął Harry. – Fajnie wiedzieć. – warknął.
Kobieta wzięła głęboki oddech.
  -Jeżeli chodź trochę się nie zmienisz, nie masz nawet co marzyć na dalszą karierę jako członek One Direction. - mruknęła Anne i wyszła, zostawiając Loczka z głową pełną myśli.
Nie wiedział, co matka miała na myśli mówiąc, że ma się zmienić. Przecież nadal był sobą!
 Nie mógł znieść tego, że zostaje. Przecież czekają na nich fani! Bez niego, jak i bez jakiegokolwiek członka zespołu, to już nie będzie to samo. Nie będzie One Direction!
 I jeszcze ta dziewczyna! Kto to w ogóle jest, ta Ivy? Siostrzenica Johna? Kim on był? Te wszystkie pytania błądziły mu po głowie. Próbował przestać o tym myśleć, ale cała ta sytuacja po prostu go przerastała.
Ivy usiadł na tylnim siedzeniu i czekała wpatrywała się w jakiś niewidzialny punkt. Po chwili dołączył również do nie John, który był kierowcą. Właśnie miała jechać do domu Anne, na pierwsze spotkanie z Harrym.
Szatynka trochę się bała. Będzie musiała spędzić z członkiem One Direction całe popołudnie. Nie wiedziała czego się ma spodziewać. Przecież skoro matka chłopaka aż tak się na niego żaliła, nie mógł być przecież aniołkiem. Jednak Ivy obiecała sobie, że będzie pozytywnie nastawiona. W końcu co innego jej zostało?
Na miejscu byli jakieś dwadzieścia minut. Właśnie były godziny szczytu, więc strasznie ciężko było się przedostać przez zatłoczony Londyn. Wjechali na ogromną posiadłość, a potem zaparkowali samochód przed wielkim domem.
  -No, jesteśmy. – powiedział John, gdy tylko silnik auta ucichł. – Gotowa?
Szatynka spojrzała na niego i wzięła głęboki oddech. Tak naprawdę na nic, co miało się dziś wydarzyć nie była gotowa. Postanowiła jednak skłamać.
  -Chyba tak.
Otworzyła drzwiczki samochodu i wyszła na zewnątrz, starając się nie rozglądać wokoło. Była pewna, że wyglądałoby to dość dziwacznie.
 Spojrzała za siebie.
John stał koło auta i uśmiechał się do niej.
  -No co? – zapytała zdezorientowana.
  -Jeszcze raz ci dziękuję. – odparł, szczerząc się jeszcze bardziej, o ile to możliwe.
  -Mówisz to już chyba setny raz. – westchnęła.
  -Bo taka jest prawda. – zamyślił się na chwilę. – Szczerze? Myślałem, że się nie zgodzisz.
  -Dlaczego miałabym się nie zgodzić? – skłamała. Przecież sama się dość długo przekynawała do podjęcia tej decyzji.
John wzruszył ramionami, a dziewczyna się zaśmiała.
  -Nie ma co. Kreatywna odpowiedź. – zauważyła.
Mężczyzna uśmiechnął się.
  -Chodźmy już. Anne pewnie na nas czeka. – powiedział i obaj ruszyli do drzwi.
Wujek dziewczyny nadusił na mały przycisk. Ivy usłyszała, jak wewnątrz domu rozbrzmiewa dzwonek.
 Dziewczyna wstrzymała oddech, czekając w napięciu. W pewnym momencie zastanawiała się nawet, czy nie obrócić się na pięcie i wrócić do domu. Jednak kilka sekund później zrezygnowała z próby ucieczki. Przecież obiecała coś bratu swojego ojca. Nie mogła go zawieść.
Już po chwili w wejściu pojawiła się wysoka brunetka, która uśmiechała się szeroko do swoich gości.
  -John, dawno Cię nie widziałam! – uściskała mężczyznę, po czym skierowała wzrok na szatynkę. – A ty pewnie jesteś Ivy. Twój wujek dużo mi o tobie opowiadał! – powiedziała z uśmiechem i objęła dziewczynę.
Collins bardzo zaskoczyła bezpośredniość Anne. Oczywiście było to zaskoczenie pozytywne. Kobieta zachowywała się tak, jakby od dawna ją znała, co sprawiało, że czuła się pewniejsza.
  -Nawe nie wiem, jak mam ci dziękować! Po raz pierwszy mam nadzieję, że może on się zmieni. – powiedziała matka Stylesa.
Ivy zmarszczyła czoło.
  -Proszę pani, ale ja… - zaczęła, ale kobieta jej przerwała.
  -Mów mi Anne. – uśmiechnęła…
  -Dobrze,… Anne… Chodzi o to, że ja za nic nie ręczę. Nie wiem w ogóle, czy to coś da. – mruknęła szatynka.
  -Jasne, ale… i tak dziękuję… To co? Wejdziecie? – zapytała kobieta i cofnęła się, żeby ich wpuścić.
Obaj przestąpili przez próg mieszkania.
  -Ja tylko na chwilkę. – powiedział wujek dziewczyny.
  -Oj, John. – Anne pokiwała głową z dezaprobatą. – Co znowu?
  -Spotkanie biznesowe. – puścił jej oczko. – Szef powiedział, że jeżeli zakończy się ono powodzeniem, dostanę awans. – wypiął dumnie pierś, na co kobieta się zaśmiała.
  -Dobra, w takim razie ten i tylko ten raz wypuszczę cię bez herbaty. – zastrzegła. – chodźcie do salonu. – ponownie przybrała pogodny wyraz twarzy.
Pomimo, że obiecała sobie, że nie będzie, Ivy rzuciła okiem na parę szczegółów, który dawały poznać, że lokatorzy są bogaci. Szatynka przypomniała sobie, jak to zawsze chciała mieszkać w takim pięknym domu z przeogromnym ogrodem. Pamiętała, że zazdrościła tym dzianym dzieciakom, których rodziców było na to wszystko stać.
 Jednak ona też nie miała najgorszej w życiu. No, może z wyjątkiem pieniędzy, bo tego w jej domu zawsze brakowało. Miała matkę, która kochała ją ponad wszystko i zawsze chciała jej dobra. Ojca nie znała. Zmarł, gdy mała miała roczek. Jednak rodzicielka zawsze zapewniała, że był dobrym człowiekiem.
 Szatynka posmutniała.
 Tak bardzo brakowało jej taty, który by ją przytulił i powiedział, że kocha ją pomimo wszystko. Gdy nieraz widziała w parku ojców wraz ze swoimi dziećmi na spacerze, momentalnie łzy zaczęły napływać jej do oczu. Wiedziała, że ona nigdy tak nie będzie mogła.
 Z rozmyślań wyrwał ją John, którzy potrząsał nią delikatnie.
  -Ivy? Słyszysz mnie?
Dziewczyna skierowała na niego zdezorientowane spojrzenie.
  -Co?
Mężczyzna przewrócił teatralnie oczami, ale już po chwili się zaśmiał
  -Mówiłem, że już jadę. Zostawiam cię z Anne. – uśmiechnął się, a następnie przytulił szatynkę. – powodzenia. – szepnął na tyle cicho, by tylko ona mogła to usłyszeć. W odpowiedzi ledwo zauważalnie skinęła głową.
 John odsunął Ivy od siebie i ruszył do drzwi wejściowych, za którymi już po chwili zniknął.
Matka Harrego spojrzała na dziewczynę.
  -Wiem, mówiła już to, ale naprawdę jestem ci wdzięczna, że się zgodziłaś. – powiedziała i uśmiechnęła się delikatnie.
 Gdy zostały same, głos kobiety nie był już taki radosny.
Szatynka czuła się dość dziwnie. Nie lubiła, gdy ktoś powtarzał, nawet w innym kontekście, słowo „dziękuję”. Nigdy nie wiedziała, jak ma się wtedy zachować. Tak było też i tym razem, więc zdobyła się tylko na zwykłe „nie ma za co” waz w wymuszonym uśmiechem.
  -To ja go zawołam. – odparła Anne. – Harry!
Ivy przełknęła ślinę. Właśnie tego momentu obawiała się najbardziej. Zapoznania. Nie była nawet pewna, czy jego matka mu w ogóle o tym powiedziała.
 Już po chwili na schodach stanął Styles.
 Na twarzy Loczka pojawiały się kolejne emocje. Najpierw zdezorientowanie, potem zrozumienie, a na końcu zdenerwowanie.
Dziewczyna wcale nie reagowała, tylko mu się przyglądała, chcąc, żeby coś w końcu powiedział.
 I doczekała się.
  -To ona? – mruknął.
Anne pokiwała głową, a szatyn głośno prychnął wyrażając swoje niezadowolenie. Następnie odwrócił się napięcie i ruszył z powrotem do swojego pokoju.
 Ivy już teraz wiedziała, że pomimo tego, że nastawiała się pozytywnie, nie będzie to łatwa współpraca.

                                                     ~~***~~
Powiem Wam szerze, napisałabym coś pod tym rozdziałem, ale nie mam pomysłu ;< Chyba, że może to, że tak nieoficjalnie mamy wakacje? ;D TAK!
 No i to chyba na tyle ;p ahahah ;D Nie chcę mi się rozpisywać i truć o moich przemyśleniach ;p Chciałabym Was tylko poprosić o to, aby każdy kto czyta skomentował, bo nie wiem, czy prowadzenie tego bloga, zarówno jak i jego historia ma jakikolwiek sens...

30 komentarzy:

  1. CZY MAS SENS, CZY AM SENS ?! Dziewczyno... zapowiada się naprawdę genialnie :D Loczek i Ivy... Czekam na dalsze przygody. Bardzo mi się podoba :_+ Czekam z niecierpliwością . <3 @venica_16

    OdpowiedzUsuń
  2. dahfkajakjf to jedyne co umiem teraz wyskrobać *__* TO MA SEN BO TO JEST CUDNE !<3 @LittleLegoBirdx

    OdpowiedzUsuń
  3. Sprawiłaś, że jak to czytałam to poczułam jak mnie ściska w brzuchu jakbym była na miejscu Ivy :D Chociaż to dopiero drugi rozdział to ja już uwielbiam to opowiadanie <3 Jak najszybciej dodaj trójeczkę! Xxxx
    ~ @AwwwwwHazza

    OdpowiedzUsuń
  4. ee tam gadasz, rozdział jest cudny! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. ma sens , ma sens ! drugi twój blog i zaczyna sie bardzo ciekawie . xD

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny blog.....zajebisty rozdział, nie mogę doczekać się kolejnego <3333

    OdpowiedzUsuń
  7. Dawaj szybko następny rozdział!!!! ;D
    <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Zajebisty rozdział!! Dawaj następny!! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. ajajaj super<33 czekam na kolejny xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Ojejku, Szkoda mi Ivy, chce pomóc, a on się zachowuje jak jakies dziecko. Ale w sumie też bym się wkurzyła jakby mi ktoś zabronił jechac tam gdzie chce, zwłaszcza w trasę z chłopakami. ;d Rozdział świetny, i zapowiada się naprawde ciekawie. Czekam na nn. Pozdrawiam i całuje IzaaMalik :)

    OdpowiedzUsuń
  11. No jasne, że ma sens! Ty zawsze piszesz z sensem ^^
    Genialny rozdział, bardzo mi się podoba, aż wytrzeszczyłam gały jak przeczytałam, że Harry nie jedzie w trasę!
    Normalnie już sobie snuję własne marzenia jak się akcja potoczy, świetnie to wymyśliłaś!
    Czy już wspominałam, że nieziemsko piszesz?
    Nie, no co to normalnie będzie... Chociaż trochę szkoda, że bez reszty chłopaków, ale jakoś mi to nie przeszkadza <3
    Naprawdę zapowiada się niesamowicie, czekam na następny rozdział! ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Oczywiście że pisanie ma sens! jest mega! jestem ciekawa co wyjdzie z tej znajomości :DD

    OdpowiedzUsuń
  13. Kuźwa, dawaj szybko 3 rozdział .. Świetne jest to opowiadanie, a co najważniejsze ma SENS >> :**
    @USmile0927

    OdpowiedzUsuń
  14. Suuper rozdział : )
    Czekam na następny : 3

    OdpowiedzUsuń
  15. no oczywiście, że ma sens <3 jakby miało być inaczej? Powiem, ze cieszę się, że Anne zabroniła Harryemu trasy dopóki się nie zmieni. ;P Mam nadzieję, że jakoś się dogadają z Ivy i że będzie między nimi faaajnie :) Czekam na kolejny :) <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny <3 nie mogę się doczekać kolejengo :D

    OdpowiedzUsuń
  17. .KamCiaaa ! ;***22 czerwca 2012 11:39

    Genialnie! <3
    Ja już chcę NN ;**

    OdpowiedzUsuń
  18. Jejku.... Bardzo oryginalnie. Fajnie, Oceniam na plus. Czekam na kolejny , a przy okazji zapraszam do siebie http://please-stay-with-me-1d-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. super rozdział a całe opowiadanie zapowiada się świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Kocham to! A jeszcze bardziej takiego Stylsa!
    Czekam na nn! <3


    @Dariiaofficial

    OdpowiedzUsuń
  21. hej.. świetnie piszesz bedziesz mnie informować o nowyc rozdziałach na tt?
    @RoyalNinja96

    OdpowiedzUsuń
  22. jeejuuu a ja myślałam że w tym rozdziale już coś będzie więcej jakieś takie faktycznie poznanie się. Czy coś 0.o xD No ale dobra czeekam na następnyy :PP

    OdpowiedzUsuń
  23. No hejo :D Megaaaaa. :3 Czekam na nn xD
    @_karolaaa_

    OdpowiedzUsuń
  24. Zapowiada się great ;D Ale niestety, nie będę mogła komentować wszystkich rozdziałów, bo ostatnio mi się wiesza internet i jak za dużo "klikam" to po prostu kaplica. Jakieś kreski, kropki i wgl cała gama znaczków i symboli. Tak więc obiecuję, że będę komentować, tylko nie za często. Przepraszam.

    Całusy ;**

    Gośka

    OdpowiedzUsuń
  25. twój blog mnie rozwala! kocham go nad życie lubię takie jak twój jest w jedyn rozdziale coś zaczęte a w drugim rozwinięcie a nie jak w niektórych że całą akcje piszą na chama w jednym rozdziale że się aż za słodko robi! KOCHAM CIĘ , KOCHAM ♥ I jest sens w pisaniu tego bloga < 3

    OdpowiedzUsuń
  26. KOCHAM CIEBIE JAK I TWOJE BLOGA !!! ♥ @LikeNiallsAss

    OdpowiedzUsuń
  27. Czytam go i jest wspaniały !!

    OdpowiedzUsuń
  28. Świetny odcinek :) ahh ten Harry ! ;D idziemy dalej..nie przerywaj :P

    OdpowiedzUsuń